wieczór z rabinem

Druga połowa sierpnia to taki czas, kiedy powraca pamięć o tym, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu Mińsk Mazowiecki w dużej mierze był żydowskim miastem, a na ulicach równie często jak język polski można było usłyszeć rozmowy w jidysz. Okazją do tych wspomnień jest rocznica likwidacji mińskiego getta. Jednak od kilku lat organizatorzy obchodów dbają o to, by oprócz oficjalnej części poświęconej pamięci pomordowanych, rocznica ta była również okazją do przybliżania nie tylko historii, ale również współczesnej kultury żydowskiej. W tym roku było to spotkanie z naczelnym rabinem Polski Michaelem Schudrichem, które poprowadził Jan Jagielski z Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie.

Wydawać by się mogło, że w mieście, w którym od ponad 70 lat nie ma już Żydów, a materialne pamiątki ich obecności niemal przestały istnieć, zainteresowanie spotkaniem z rabinem będzie znikome. Tymczasem okazało się, że pierwotnie przewidziana na spotkanie sala teatralna na drugim piętrze Miejskiego Domu Kultury nie pomieściła wszystkich zainteresowanych i spotkanie przeniesiono do sali kameralnej, która wypełniła się niemal do ostatniego miejsca. I trzeba przyznać, że ci, którzy poświęcili niedzielny wieczór na spotkanie z Michaelem Schudrichem, nie mieli czego żałować. Naczelny rabin Polski okazał się wyjątkowo bezpośrednim człowiekiem, obdarzonym sporą dozą autoironii i ogromnym poczuciem humoru. Formuła spotkania polegająca na rozmowie z publicznością okazała się bardzo trafiona, bo zakres poruszanych tematów był naprawdę szeroki. Pytano o zakres obowiązków rabina, koszerną kuchnię i rytualny ubój zwierząt. Rozmawiano o roli muzyki w synagodze, dopuszczalności rozwodów, o języku, w jakim czytana jest Tora i o tym, dlaczego Żydzi noszą jarmułkę. Rabin Schudrich mówił również o różnicach pomiędzy judaizmem, a chrześcijaństwem i o tym, że w religii żydowskiej również spotykamy różne odłamy. Mówiono też o zagładzie i strachu, który ocalałym Żydom i ich dzieciom towarzyszył jeszcze wiele lat po wojnie, nawet jeśli nie miał on racjonalnego uzasadnienia. W tym kontekście pojawiła się też kwestia cmentarzy żydowskich, które tak jak w Mińsku Mazowieckim są niemal jedynym śladem istniejącej przez wieki kultury żydowskiej. – Synagogi są albo zniszczone, albo przebudowane. Tylko cmentarz jako miejsce święte jest wyrazem, że w tym miejscu i w tym mieście żyli Żydzi. Sprawa cmentarza to nie jest sprawa Żydów, to jest sprawa Polaków. Jako pracownik Żydowskiego Instytutu Historycznego czuję, że to jest nasz obowiązek. To Polacy są tu gospodarzami, więc powinni zachowywać pamięć Polaków o tym miejscu. Sposób utrzymania tych cmentarzy, to, czy tam się odbywają pijackie burdy, zależy od nas, od naszej kultury – mówił Jan Jagielski, odnosząc się również do utrzymania mińskiego cmentarza. Nieco inne zdanie w tej kwestii ma rabin Schudrich, który kwestię utrzymania cmentarzy żydowskich traktuje jako obowiązek gminy żydowskiej. – To jest obowiązek gminy żydowskiej, ale po prostu nie damy rady. Przed wojną w Polsce mieszkało 3,5 mln Żydów i było jakieś 1 400 cmentarzy żydowskich. Dziś w 2016 roku mamy kilkadziesiąt tysięcy Żydów i dalej mniej więcej 1 400 cmentarzy. To jest ogromne wyzwanie i jedyna szansa to jest współpraca – podkreślał rabin. A o współpracy w Mińsku Mazowieckim mówiła mińszczanka z pochodzenia Grażyna Majer, która dziś jest członkiem zarządu Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie. – Warszawska gmina to 600 osób na ponad 650 cmentarzy żydowskich, w związku z czym nie bardzo dajemy radę i mamy za mało pracowników. W większości tych małych miejsc nie ma komu się tym zająć. W Mińsku parę lat nam zeszło na tym, żeby ogrodzić ten cmentarz, zdobyć fundusze. Tego jest za dużo i dlatego próbujemy wchodzić w relacje ze społeczeństwami tych miast. W Mińsku udało się wejść w dobre relacje i wszyscy nam pomagają, ale bez tej pomocy nie zrobilibyśmy wiele. Zdobyliśmy fundusze, ale co by było, gdyby miasto nie pomogło, Towarzystwo Przyjaciół Mińska Mazowieckiego, władze miasta. Nawet jeśli sami byśmy coś zrobili, to by było  natychmiast niszczone, dlatego dziękujemy społeczeństwu i władzom miasta za pomoc – mówiła Grażyna Majer.

O sprawach lokalnych i nie tylko w kontekście stosunków polsko-żydowskich dyskutować można było jeszcze długo, a dwugodzinne spotkanie z rabinem u wielu pozostawiło wciąż uczucie niedosytu. Pokazało również to, jak przez 70 lat zniknęła pamięć o sprawach, które dla naszych dziadków i pradziadków bywały oczywiste, bo wychowywali się w świecie, gdzie kultura i tradycje żydowskie były na wyciągnięcie ręki.

Monika Rozalska

 

Monika Rozalska
Latest posts by Monika Rozalska (see all)
https://www.nowydzwon.pl/wp-content/uploads/2016/09/a-rabin3-1024x768.jpghttps://www.nowydzwon.pl/wp-content/uploads/2016/09/a-rabin3-300x300.jpgMonika RozalskaAKTUALNOŚCIJan Jagielski,Michael Schudrich,Mińsk Mazowiecki,rabin,Żydowski Instytut Historyczny,Żydzi
Druga połowa sierpnia to taki czas, kiedy powraca pamięć o tym, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu Mińsk Mazowiecki w dużej mierze był żydowskim miastem, a na ulicach równie często jak język polski można było usłyszeć rozmowy w jidysz. Okazją do tych wspomnień jest rocznica likwidacji mińskiego getta. Jednak od...