Mateusz Gromysz, wychowanek Mazovii, dostał niedawno szansę tego, o czym marzy wielu młodych piłkarzy, nie tylko z naszego regionu – wyjazdu za granicę. Mimo że grał jedynie na piątym szczeblu rozgrywek w zespole Gullringens GoIF, mógł zasmakować nieco innego życia, niż to w Polsce. Zdecydował się nam o nim opowiedzieć, nie pomijając też kulis transferu i perspektyw po powrocie.

 

S-gromysz1

W jakich okolicznościach dowiedziałeś się o ofercie?

– Byłem na projekcie trenera Marcovii Marki – Emila Kota pt. „Ty też masz szansę”. Brali w nim udział piłkarze z rocznika 1995 i młodsi. Pojechałem na mecz testowy, który moja drużyna wygrała. Tydzień później dostałem telefon z wiadomością o ofercie ze Szwecji, ze sprawdzonego klubu, w którym grali już Polacy. Trener zaproponował mi tygodniowe testy w tamtej drużynie i ewentualne pozostanie za granicą. Zgodziłem się, poleciałem tam w wakacje, miałem dużo wolnego czasu. Tak to się zaczęło.

Jak Szwedzi trafili na ciebie?

– Byli to znajomi Emila, o którym mówiłem. Już wcześniej kilku piłkarzy z przeszłością w Polonii, gdzie Kot także miał okazję pracować, trafiło do Skandynawii. Doszło do tego w wyniku zawirowań związanych z warszawskim klubem. W Szwecji zaś potrzebują ludzi do grania, mają dużo pieniędzy, więc w szeregach Gullringens występuje wielu piłkarzy zza granicy. Oprócz mnie w klubie był nawet Amerykanin, który również zajmował się wyłącznie grą w piłkę. Trochę takie zbiorowisko, wiele osób, wiele narodowości.

Kiedy podpisałeś kontrakt?

– Kiedy pojechałem na testy, od razu powiedziano mi, żebym spakował się na dłużej. Gdybym nie przeszedł testów, to wróciłbym do domu, a w innym wypadku od razu zostanę. Od czwartku trenowałem, zaś w weekend odbył się turniej, gdzie w półfinale zdobyłem bramkę. Szefowie od razu zaproponowali pozostanie, więc się zgodziłem.

Jak przebiegały same negocjacje kontraktu?

– Zaoferowano mi płatność od meczu, dogadaliśmy się w ciągu jednego-dwóch dni. Proponowane warunki okazały się bardzo dobre, więc nie było potrzeby długich negocjacji. Niemniej chciałem zarobić najwięcej, jak się dało. Wiadomo, byłem za granicą, toteż myślałem o odłożeniu części zarobionych pieniędzy.

Zajmowałeś się wyłącznie grą w piłkę?

– Staraliśmy się o dorywczą pracę, ale wymagany był język szwedzki. Po angielsku w Szwecji porozumieć się jest bardzo łatwo, bo praktycznie każdy go zna, lecz akurat w pracy niezbędny bywa szwedzki. Czasami pomagaliśmy przy remontach, ale zdecydowanie głównym zajęciem była piłka.

S-gromysz2

Po udanym debiucie, w którym strzeliłeś bramkę, byłeś zawodnikiem podstawowego składu, rezerwowym czy grywałeś tylko ogony?

– Wszystkie mecze rundy rozpocząłem w pierwszym składzie, łącznie 11 spotkań. W większości z nich zagrałem po 90 minut, tylko w kilku opuściłem boisko około 60. minuty, bo na mojej pozycji był też młodszy ode mnie chłopak, któremu trenerzy dawali szansę gry.

Ile goli strzeliłeś?

– Tylko jedną bramkę w debiucie.

Jeżeli chodzi o życie w Szwecji, jakie różnice zauważyłeś w porównaniu do życia w Mińsku?

– Na pewno największą są zarobki, nie można się oszukiwać. Nawet młodzi ludzie, świeżo po szkole, są w stanie utrzymać się sami. Bardzo duże są też możliwości zatrudnienia. Nieważne, gdzie pracujesz, nawet jako śmieciarz, jesteś w stanie zarobić tyle, żeby żyć na bardzo dobrym poziomie. Nikt się nigdzie nie spieszy, ludzie nie denerwują się, nie biegają. Na osiem godzin pracy przypadają nawet trzy przerwy po pół godziny. Preferuje się o wiele luźniejszy styl życia.

Utrzymujesz kontakt z kolegami z drużyny?

– Tak, ale to są sporadyczne rozmowy na Facebooku, zdjęcia. Delikatny kontakt utrzymujemy, pytamy się, co u nas słychać, jednak bez głębszych relacji.

Jesteś zadowolony z podjętej decyzji o wyjeździe?

– Tak, na pewno dobrze było zobaczyć inny kraj. Nigdy wcześniej nie byłem w Szwecji, poznałem inną kulturę, zobaczyłem, jak ludzie tam żyją, jak to ogólnie wygląda. W tym kraju jest dużo różnych narodowości, wyznawców różnych religii. Państwo jest podzielone pół na pół. Praktycznie tylu, ilu spotka się Szwedów, tylu cudzoziemców.

Jakub Barankiewicz
zapraszam
Latest posts by Jakub Barankiewicz (see all)
Jakub BarankiewiczSPORTMazovia
Mateusz Gromysz, wychowanek Mazovii, dostał niedawno szansę tego, o czym marzy wielu młodych piłkarzy, nie tylko z naszego regionu - wyjazdu za granicę. Mimo że grał jedynie na piątym szczeblu rozgrywek w zespole Gullringens GoIF, mógł zasmakować nieco innego życia, niż to w Polsce. Zdecydował się nam o nim...