4 czerwca

Z posłem Czesławem Mroczkiem o Lokalnych Komitetach Obywatelskich i pierwszych częściowo wolnych wyborach w 1989 roku rozmawiała Monika Rozalska

4 czerwca przypada trzydziesta rocznica pierwszych częściowo wolnych wyborów do parlamentu po obradach Okrągłego Stołu. Czym dla Pana jest data 4 czerwca?

– 4 czerwca zmienił losy naszego kraju i zmienił też nasze indywidualne losy. Ja miałem to szczęście, że wydarzenia, które doprowadziły do wyborów 4 czerwca ukształtowały mnie jako człowieka, jako obywatela i jako polityka. To w jaki sposób myślę o życiu społecznym i publicznym wynika z wartości, którymi wtedy żyliśmy, z którymi szliśmy do wyborów, którymi przesiąknąłem działając w podziemnej „Solidarności”. To były moje pierwsze wybory również organizacyjnie i stanowiły źródło wielu doświadczeń. 4 czerwca zmieniły się losy naszego kraju i nasze życie. Przełamaliśmy podział Europy, opadła „żelazna kurtyna” i z tego złego losu przeszliśmy do lepszej części świata. To odmieniło nasze losy w każdym aspekcie.

Wybory 4 czerwca 1989 roku w całym kraju były wydarzeniem o ogromnym znaczeniu. Jak wyglądały te lokalne przygotowania?

– To wszystko działo się niezwykle szybko, wręcz błyskawicznie. Podstawę do częściowo wolnych wyborów stanowiły porozumienia Okrągłego Stołu. Porozumienie zostało podpisane w pierwszych dniach kwietniach, kilka dni później zmieniono Konstytucję, gdzie przywrócono Senat i zmieniono ordynację wyborczą dopuszczając do wyborów inne komitety i zalegalizowano Związek Zawodowy Solidarność, który wystawił własny komitet wyborczy. Tak powstał Komitet Obywatelski Solidarność i niemal z dnia na dzień ten komitet był już na terenie całego kraju. Tak było również u nas. Powstał Lokalny Komitet Obywatelski Solidarność Mińsk Mazowiecki. Działaliśmy w skali powiatowej, a trzon tego komitetu tworzyli ludzie działający w podziemnej Solidarności. To oni byli twórcami LKO i wreszcie mogli działać zupełnie jawnie. W pierwszych tygodniach dużego wsparcia udzielił nam Kościół, dając nam miejsce i przestrzeń do działania. Wszystkie spotkania odbywały się w salkach parafialnych i za to należą się ogromne podziękowania. Dziś kościół przeżywa kryzys, nie odczytał znaków wolnego i demokratycznego państwa, do tego doszedł szereg innych problemów, ale wtedy kościół odegrał wielką rolę i zapisał piękną kartę w zakresie odzyskania wolności. O tym trzeba pamiętać.

Perspektywa przynajmniej częściowo wolnych wyborów musiała wzbudzić ogromny entuzjazm.

– To niezupełnie tak wyglądało. Był wielki dylemat, bo wielu działaczy, ale też i zwykłych ludzi mając w pamięci różne doświadczenia uważało, że porozumienia Okrągłego Stołu to pułapka zastawiona na Solidarność. Ci, którzy przychodzili na spotkania Komitetu Obywatelskiego nie mieli pewności czy przypadkiem ich obecność na liście nie będzie powodem do późniejszych represji. Był taki przypadek, że ktoś przyszedł na drugie czy trzecie spotkanie i poprosił żeby go wykreślić, żeby zamazać jego nazwisko, by nikt się nie dowiedział o jego obecności.  W wielu ludziach były obawy i świadomość, że to wszystko może się jeszcze źle skończyć, ale był też ogromny entuzjazm. Wielu uwierzyło, że nadeszła zmiana. W Mińsku Mazowieckim w podziemnej Solidarności działało może kilkanaście osób, a w LKO było ich ponad dwieście. Odbyło się kilka spotkań i zaczęliśmy normalna pracę w ramach komitetu wyborczego, zgłaszaliśmy kandydatów do komisji obwodowych oraz mężów zaufania. Zgłaszali się ludzie, którzy chcieli wspierać ten komitet, przestawali bać się manifestować swoje poglądy i zamanifestowali je w głosowaniu.  Komitet Obywatelski Solidarność objęła wszystkie miejsca w Sejmie, które były do zdobycia w wolnych wyborach. To była miara sukcesu komitetu wyborczego Solidarności, ale też ocena tamtej władzy. Ludzie zdecydowali, że chcą zmian i zmienili nasz kraj za pomocą karty wyborczej. To była wielka nauka postawy obywatelskiej.

A jak wyglądała wtedy kampania wyborcza? Dziś mamy profesjonalne agencje reklamowe, producentów materiałów wyborczych, nowe technologie, ograniczeniem jest tylko budżet.

– Wtedy wszyscy się uczyliśmy. To był też czas bez komputerów i internetu, ale to nie był jakiś duży problem. Niemal cały świat kultury, sztuki i nauki wspierał Solidarność. Powstawały piękne grafiki, oprawa muzyczna, był Jacek Fedorowicz, który prowadził audycje radiowe i telewizyjne – to wszystko było na najwyższym poziomie. Trzeba też pamiętać, że na listach tego komitetu byli wybitni przedstawiciele polskiej kultury i niemal całe środowisko było zaangażowane w kampanię. Na spotkania, które organizowaliśmy w Mińsku Mazowieckim przyjeżdżali wybitni polscy artyści – Jan Kociniak i Jan Kobuszewski, by wspierać kandydatów Komitetu Obywatelskiego.  Z tego punktu widzenia mieliśmy ogromne możliwości, dziś żaden komitet nie może liczyć na takie wsparcie. Jako zastępca przewodniczącego LKO byłem odpowiedzialny za kwestie organizacyjne i była to dla mnie wielka nauka i wielka przygoda. Spotkania z kandydatami, które organizowaliśmy były olbrzymie. Jedno z nich z udziałem Gabriela Janowskiego – świetnego mówcy odbywało się w sali kinowej FUD i była ona wypełniona po brzegi. To spotkanie było niesamowite, fantastyczna atmosfera. Pamiętam też moje spotkanie w Urzędzie Miasta, gdzie zwróciłem uwagę, żeby wszystkie komitety były równo traktowane. Przedstawiciel miasta stwierdził, że on nie dostrzega żadnej nierówności, na co odpowiedziałem, że na urzędzie wiszą plakaty wyborcze PZPR, a urząd jest wyłączony z kampanii wyborczej i w związku z tym plakaty powinny zniknąć, a jeśli nie to chciałbym powiesić również nasze. Zdziwienie urzędnika było niesamowite. Wszyscy się uczyliśmy, że to są wreszcie prawdziwe wybory, a partia rządząca ma takie same prawa jak opozycja. To była piękna szkoła demokracji.

Co z tej szkoły demokracji przetrwało?

– To co nam się udało zrealizować przerosło nasze oczekiwania. Wtedy nikt jeszcze nie oczekiwał, że Polska stanie się pełnoprawną częścią wolnego, demokratycznego i bogatego świata zachodniego, że 10 lat później wejdziemy do NATO, a 15 lat później do Unii Europejskiej. Dziś to jest naszym udziałem. Ten cały proces zmian, poprawiania warunków życia, stanu infrastruktury rozpoczął się wtedy i trwa do dzisiaj. Mało kto miał wtedy oczekiwania, że nasz świat zmieni się jak w filmie z czarno-białego na kolorowy. Wyniki wyborów 4 czerwca 1989 roku wynikały z tego, że przede wszystkim chcieliśmy pousuwać z naszego życia rzeczy złe, które wiązały się z wadami PRL. Wtedy jeszcze nie byliśmy do końca świadomi dokąd może nas to zaprowadzić, bo wielu rzeczy nie byliśmy nawet świadomi. Jednak to co nam się udało, to co możemy dzisiaj realizować jest czymś naprawdę wyjątkowym. Wiele pokoleń Polaków w XIX i przez większość XX wieku mogło tylko pomarzyć o tym, by żyć bez wojen, bezpiecznie, w demokratycznym kraju, by każde pokolenie nie musiało od nowa odbudowywać kraju. Dzięki wyborom 4 czerwca i temu co później nastąpiło weszliśmy bezpiecznie do wspólnoty wolnego i demokratycznego świata. Zakotwiczyliśmy interesy Polski w szerokiej wspólnocie. Wiadomo, że na świecie nie ma nic trwałego, wszystko jest kruche i kiedyś się kończy, ale dopóki jesteśmy w tej wspólnocie, powinniśmy robić wszystko, by ta wspólnota trwała jak najdłużej. Przytrafiło nam się żyć w takim pięknym okresie w historii Polski, jednak trzeba pamiętać o tym, że to wynika z pracy i poświęcenia wielu pokoleń i naszym zobowiązaniem jest to, żebyśmy tego nie zmarnowali.

Żyjemy w czasach bardzo głębokich podziałów politycznych, czy w takim momencie będziemy potrafili wspólnie świętować?

– Jesteśmy w roku, w którym mamy powody do wielkiego świętowania.  30 lat temu rozpoczął się ten wielki proces, który zmienił losy kraju i nasze, ale świętujemy też 20-lecie w NATO i 15-lecie w Unii Europejskiej. To są filary naszego bezpieczeństwa i podstawy naszego rozwoju. Kiedy myślimy o 4 czerwca, to wszyscy są zgodni, że był to piękny przykład wspólnego działania. W Solidarności i później w Komitetach Obywatelskich byli ludzie, którzy mieli bardzo różne poglądy, ale wszyscy uznawali, że podstawą działania są interesy całej wspólnoty,  Polski. Myśmy wygrali tę wielką szansę historyczną, bo Polacy byli zgodni i niepodzieleni. Będzie wiele spotkań okolicznościowych, włączają się w to władze miasta, instytucje kultury. Po 30 latach spotkają się osoby działające w Komitetach Obywatelskich, których polityczne drogi często się rozeszły. 4 czerwca przypomina nam, że nigdy nie powinniśmy dopuszczać do tak głębokiego podziału, który dziś wydaje się ostrzejszy niż 30 lat temu był pomiędzy PZPR a opozycją. Jeżeli sprawy pójdą dalej w stronę kryzysu, podziału, oskarżeń o zdradę sami zniszczymy nasz narodowy dorobek i podstawę dalszego działania. 4  czerwca powinien być dla nas zobowiązaniem, by pamiętać, co daje siłę narodowi, społeczeństwu i państwu. Można się różnić, ale nie można się nienawidzić i zwalczać. I mam nadzieję, że te wszystkie spotkania rocznicowe, w których będą uczestniczyć politycy  z różnych opcji, przypomną nam o tym co jest najważniejsze.

Monika Rozalska
Latest posts by Monika Rozalska (see all)
http://www.nowydzwon.pl/wp-content/uploads/2019/06/Zaproszenie-1024x511.jpghttp://www.nowydzwon.pl/wp-content/uploads/2019/06/Zaproszenie-300x300.jpgMonika RozalskaAKTUALNOŚCICO? GDZIE? KIEDY?
Z posłem Czesławem Mroczkiem o Lokalnych Komitetach Obywatelskich i pierwszych częściowo wolnych wyborach w 1989 roku rozmawiała Monika Rozalska 4 czerwca przypada trzydziesta rocznica pierwszych częściowo wolnych wyborów do parlamentu po obradach Okrągłego Stołu. Czym dla Pana jest data 4 czerwca? - 4 czerwca zmienił losy naszego kraju i zmienił też...