maza1
Huragan Wołomin przyjechał w piątek do Mińska po 3 punkty. W pierwszej kolejce goście zaliczyli falstart przegrywając 0:4 z Ostrovią, w drugiej pauzowali, żeby myśleć o awansie do III ligi punkty zdobyte na Mazovii były im niezbędne. Mińska Mazovia natomiast bez kapitana Alana Grabka, Piotrka Sobótki, Daniela Smugi w dosyć eksperymentalnym zestawieniu przystąpiła do kolejnego ważnego meczu, po to aby piąć się w górę tabeli.

Tempo meczu przypominało nam to ze sparingów z III ligowymi drużynami, które rozegraliśmy w zimowych przygotowaniach do rundy wiosennej. Wołomin grał wysokim pressingiem i szybko budował akcje ofensywne. Widać było w początkowych minutach meczu determinację zawodników Huraganu. W 13 minucie pierwszy groźny strzał oddał Dawid Matak, jednak bramkarz gości pewnie obronił strzał naszego młodzieżowca. W odpowiedzi wołominianie przeprowadzili bramkową akcję, na nasze szczęście zażegnaną w polu karnym przez ofiarność naszych obrońców. Świetnie radził sobie Jarek Krajewski w linii defensywnej, który z konieczności został przesunięty na pozycję stopera. W 21 minucie mieliśmy świetne dośrodkowanie Żeni Romanova z prawej strony wprost na głowę Guzka, który zgrał piłkę na długi słupek do Słowika, Rafał jednak pod naporem obrońcy nie sięgnął piłki, która o metr minęła bramkę. Minutę później mieliśmy akcję Mazovii w której Damian Guzek został wypuszczony w uliczkę i znalazł się sam na sam z bramkarzem, jednak sędzia odgwizdał pozycję spalonego. Spalonego nie było, potwierdza to zapis na kamerze. Była to kolejna wyborna sytuacja dla Mazovii do zdobycia bramki. W 27 minucie błąd w defensywie popełnia Alan Gańko niedokładnie podając piłkę między dwóch naszych obrońców. Piłkę przechwytuje napastnik gości i od razu z 16 metra strzela bardzo niecelnie obok bramki, w efekcie próby interwencji Karol Budzikur wpadł w nogi napastnika gości, ale piłka opuściła już boisko. Sędzia dyktuje rzut karny dla Huraganu. Budzikur wyczuwa intencje Rafała Wielądka, ale strzał jest bardzo precyzyjny po ziemi przy samy słupku i goście obejmują prowadzenie. W 36 minucie Żeni Romanovowi zabrakło centymetrów aby dokładnie uderzyć głową piłkę w światło bramki po dobrym dośrodkowaniu Łukasza Puciłowskiego. Od momentu straconej bramki Mazovia przejęła inicjatywę i przeważała na boisku. Pod koniec pierwszej połowy po strzale Dawida Mataka obrońca z Wołomina zagrywa piłkę ręką w polu karnym, sędzia nie odgwizduje tego przewinienia, a Słowik dobija niecelnie z 5 metrów piłkę w zamieszaniu podbramkowym. Chwilę później po krótkim rozegraniu rzutu rożnego Łukasz Puciłowski chytrze chciał zaskoczyć strzałem za kołnierz z dosyć ostrego kąta. Bramkarz gości jednak przeniósł piłkę nad poprzeczką wykonując ekwilibrystyczną paradę.

Po zmianie stron w bardzo dobrej sytuacji znalazł się wprowadzony Marcin Kowalczyk, lobował bramkarza jednak zbyt mocno. Minutę później doskonałą sytuacje mieli goście. Karol Budzikur intuicyjnie broni strzał głową z 5 metrów. Za moment znowu strzał z pola karnego, jednak zbyt słaby i nasi obrońcy wybili piłkę na rzut rożny. Mecz otworzył się w drugiej połowie i pojawiły się sytuacje bramkowe dla obu drużyn. W 60 minucie Marcin Kowalczyk wreszcie udanie lobował bramkarza i piłka wpadła do bramki. Mieliśmy remis, którym absolutnie nie zadowoliła się Maza. Przewaga mińszczan zarysowywała się w tej części meczu coraz wyraźniej, momentami wręcz była przygniatająca. W 69 minucie po precyzyjnym dośrodkowaniu przez Kamila Walasa piłkę na 5 metrze otrzymał Marcin Kowalczyk i od razu strzelił. Wydawało się, że bramka jest formalnością, jednak bramkarz gości jakimś cudem obronił ten strzał. To była wyborna sytuacja na objęcie prowadzenia przez Mazovię. Chwilę później strzał Łukasza Puciłowskiego został zablokowany w polu karnym. wydawało się, że lepszą decyzją byłaby próba strzału z pierwszej piłki. W 77 minucie była kolejna doskonała sytuacja dla Mazy. Damian Guzek minął obrońcę i ściął do środka w pole karne, do końcowej linii, odegrał na 16 metr do Łukasza Puciłowskiego. Strzał naszego „Pirlo” znowu zablokowali obrońcy z Wołomina. Piłka trafiła jeszcze pod nogi Rafała Słowika, który świetnie strzelił przy słupku, lecz bramkarz wybronił piłkę z największym trudem do boku wprost pod nogi Damiana Guzka, jego kolejna dobitka trafiła w boczną siatkę. Szkoda, to była to kolejna wyśmienita sytuacja do zdobycia bramki dla mińszczan. Co chwilę kotłowało się w polu karnym gości, bramka dla Mazovii wisiała w powietrzu. Wreszcie w 87 minucie Damian Guzek dośrodkował z lewej strony w pole karne i wprowadzony dopiero Kuba Popławski pakuje piłkę pod poprzeczkę wyprowadzając nasz zespół na zasłużone prowadzenie. To było drugiej dzisiaj, po Kowalczyku – wejście smoka! Świetnego nosa miał trener Robert Gójski wprowadzając tych dwóch zawodników na boisko. Końcówka meczu była dosyć nerwowa. Mieliśmy jeszcze dwie okazje na podwyższenie wyniku. Gra zaostrzyła się. Łukasz Puciłowski był dwukrotnie brutalnie faulowany. Goście próbowali doprowadzić jeszcze do remisu, ale na nasze szczęście bezskuteczne były ich akcje. w 93 minucie sędzia z Radomia zakończył mecz.

Radość po meczu była olbrzymia. Mazovia weszła dobrze w wiosenną rundę zdobywając komplet punktów w trzech pierwszych meczach. Ten ostatni z Wołominem był na pewno najcięższy, ale pokazał charakter drużyny, która zagrała w wyjściowym składzie z dwoma 16-latkami (Abelski i Gańko). Na słowa pochwały zasługują na pewno wszyscy zawodnicy Mazovii, którzy zostawili mnóstwo zdrowia na boisku. Bilans bramkowy po 3 meczach 14:4 potwierdza też wysoką skuteczność naszych zawodników. Za tydzień jedziemy do Gostynina powalczyć o punkty z tamtejszym Mazurem. Trzymajcie kciuki za Mazę! Będzie dobrze.

Bartosz Mazanka

stopka_listopad_2015

 

Monika Rozalska
Latest posts by Monika Rozalska (see all)
Monika RozalskaSPORTHuragan Wołomin,Mińsk Mazowiecki,MKS Mazovia
Huragan Wołomin przyjechał w piątek do Mińska po 3 punkty. W pierwszej kolejce goście zaliczyli falstart przegrywając 0:4 z Ostrovią, w drugiej pauzowali, żeby myśleć o awansie do III ligi punkty zdobyte na Mazovii były im niezbędne. Mińska Mazovia natomiast bez kapitana Alana Grabka, Piotrka Sobótki, Daniela Smugi w...